top of page

Higiena myśli i czynów

Wszyscy już chyba jesteśmy zmęczeni całą tą nienormalną sytuacją w życiu: pracą zdalną, zdalną nauką w szkołach, zakazem spotykania się ze znajomymi, maseczkami, rękawiczkami w sklepach itd. Zmęczeni, to jest mało powiedziane! Rozzłoszczeni, wkurzeni, wściekli! Ile można się tak męczyć?!... Ale ale… Właśnie o tym chciałem dzisiaj napisać, co my sami sobie robimy przy okazji tego udręczenia epidemią. Jaką krzywdę sami sobie wyrządzamy! A przynajmniej niektórzy z nas sobie to robią. A co takiego?

Czy mamy kontrolę nad wolą i myślami?


Wszystkie te czerwone banery na stronach internetowych i czerwone albo żółte paski informacyjne w telewizji przyciągają naszą uwagę, bo mają nas nastraszyć. Jeśli jednak pozwolimy tym „czerwonym banerom” zawładnąć naszym umysłem i naszą psychiką, a strach zacznie się wlewać w nasze żyły pod postacią kortyzolu, adrenaliny i tym podobnych hormonów, wtedy utracimy pokój ducha, radość i kreatywność. A wcale tak być nie musi. Sęk w tym, że to naprawdę my sami wybieramy to, co robimy, co czytamy, co oglądamy i o czym myślimy. Nad emocjami nie mamy bezpośredniej kontroli, one są właśnie reaktywne. Za to mamy kontrolę nad swoją wolą i myślami, a poprzez czyny i myśli pośrednio możemy regulować swoje życie emocjonalne.

Zapamiętajmy to dobrze: to, co robimy, oraz to, o czym myślimy, zależy całkowicie od nas samych, od naszego Ja. A przynajmniej zawsze może zależeć, o ile wyłączymy „autopilota”, który na co dzień nami kieruje. Nasze przyzwyczajenia, nawyki czy nałogi skutecznie ograniczają naszą wolność – to prawda. Jeśli jednak dokonamy autorefleksji, skierujemy oko naszej świadomości na to, co właśnie robimy i o czym myślimy, uzyskamy tym samym nad tym kontrolę.

Czego tak naprawdę chcesz?


A teraz zastanów się, jak często w ostatnich dniach myślisz pozytywnie, skupiasz na pozytywnych wiadomościach i karmisz się nadzieją, że wróci znowu normalność, a ileż to razy katujesz się czarnowidztwem, że oto stracisz pracę, rozchorujesz się, że normalność nigdy nie wróci itd.? Jak często podejmujesz aktywne i pozytywne działania, takie choćby jak praca, gimnastyka, sprzątanie, nauka języka obcego, a jakże często snujesz się z kąta w kąt, gapisz się w telewizor, skrolujesz facebooka itp.? To są przecież Twoje decyzje. Mówisz: nie chce mi się, mam doła, mam wszystkiego dość… No pewnie! Kto nie miałby dość? Ale okazuje się, że może wcale nie masz dość? Skoro karmisz swój strach „czerwonymi banerami”, to może chcesz tej bezradności, niepokoju i malkontenctwa?

O wyuczonej bezradności i malkontenctwie jeszcze kiedyś napiszę. Ale załóżmy tutaj, że tego jednak tak naprawdę nie chcesz, a tylko nie do końca świadomie pozwalasz mediom, aby karmiły Cię niepokojem o przyszłość. Może warto to zmienić? Może za długo jedziesz już na „autopilocie” i nie masz już pełnej kontroli nad tym, co robisz i o czym myślisz? To, co robimy, oraz to, o czym myślimy, zależy całkowicie od naszego Ja, o ile chcemy przejąć nad tym kontrolę. A czy to zrobimy, to ma wpływ na całe nasze życie, a zwłaszcza na nasze samopoczucie: poczucie szczęścia albo rozpacz. Ludzie, którzy karmią się (i innych) strachem, a dominują u nich negatywne myśli , mają tendencję do tego, aby zapominać o dobrych rzeczach, które działy się w przeszłości. Skupiają się na zagrożeniu, cierpieniu, smutku, trudnościach czy kłopotach, lecz nie pamiętają, jak często do tej pory radzili sobie z trudnościami i ile dobrych rzeczy osiągnęli. A to pogrąża ich w rozpaczy. Bo dla strachu ta dobra przeszłość wcale się nie liczy – liczy się tylko krzykliwy napis, który tu i teraz informuje o kolejnych ofiarach i koniecznych nowych ograniczeniach w życiu społecznym. Liczy się tylko przyszłość, którą sobie w tych czarnych odcieniach malujemy w ślad za medialną propagandą. Czy jednak jest jakaś alternatywa? Przecież fakty są właśnie takie, że jest epidemia i że jest zagrożenie. Więc co zrobić?

Higiena myśli i czynów czyni cuda!


Higiena to dziś bardzo popularne słowo, ale... Tak, właśnie tak! Mamy zachowywać higienę, ale higienę myśli i czynów. Na to każdy z nas ma realny wpływ. Potrzeba odrobiny refleksji, samoświadomości i nagle okazuje się, że czerwone banery i kryjący się za nimi strach nie mają już nade mną władzy. Mogę robić to, co chcę: czytać to, co chcę, uczyć się tego, czego chcę, przygotować nowy projekt do pracy czy świadomie bez narzekania opiekować się chorą bliską osobą. I myśleć też mogę pozytywnie! O dobru, o nadziei na lepsze jutro, o bliskich mi osobach, które kocham i chcę się o nie troszczyć. Kiedy przestawimy swoje myśli na pozytywne tory i zaczniemy aktywnie i konstruktywnie działać, odzyskamy nie tylko lepszy nastrój, ale też pamięć. Przypomnimy sobie, jak wiele dobrych rzeczy nas do tej pory w życiu spotkało, jak sobie do tej pory radziliśmy z niezliczonymi trudnościami, jacy jesteśmy dobrzy w tak wielu rzeczach, które robimy. Może nawet poczujemy wdzięczność za to życie, które właśnie tu i teraz mamy? Mimo wszystko! Skupianie uwagi na dobrych myślach i dobrych czynach, naprawdę czyni cuda!

Nie polecam natomiast walki z przykrymi emocjami: strachem przed chorobą i śmiercią, nieokreślonym lękiem o przyszłość, smutkiem, złością czy wściekłością itd. Skupianie na nich uwagi będzie je tylko karmiło i wzmacniało. Emocje mają charakter reaktywny, czyli są odpowiedzią naszego organizmu na konkretne myśli oraz działania. Mamy bezpośredni wpływ tylko na swoje myśli i czyny, lecz nie na emocje. Dlatego zachowujmy higienę myśli i czynów, skupiajmy uwagę na dobrych aspektach życia, a nie na złych, a w ten sposób pośrednio zapanujemy też nad emocjami: strach przygaśnie, a w jego miejsce rozbłyśnie wiara i nadzieja na lepsze jutro.


ree

 
 
 

Komentarze


bottom of page